kahta, kahta. jeszcze nie zdążyliśmy postawić drugiej stopy na jej ziemi, jeszcze nie zdążyliśmy podnieść oczu i rozejrzeć się wokoło, a już dopadł nas zbyt uprzejmy i stanowczy monsieur. czy może nam pomóc? z pewnością, i choć chcieliśmy najpierw sami przyjrzeć się temu, co miasto ma do zaoferowania - nic z tego, zaciągnął nas niemal siłą do swojego biura.
david twierdził potem, że to nielegalne. że zgłosi w jakimś departamencie turystyki w stambule, że...
pisana nam była jednak podłoga w pensjonacie tego krogulca, pisana wyprawa na nemrut z sympatyczną parą prawników ze stambułu, którą zgarnął chwilę wcześniej i oszukiwał jak nas. próbowaliśmy gdzie indziej, wszystkie ścieżki tego małego paranoicznego światka prowadziły jednak do dusznego salonu, w którym zgromadziła się miejscowa młodzież (męska oczywiście) i paląc bez umiaru - oglądała uparcie telewizję, poklepując się pieszczotliwie po udach i trzymając za ręce. miałyśmy tam spać.
bezradne wobec tego zamknietego obiegu i zmęczone uspokajaniem wzburzonego davida, który zdążył zniechęcić do siebie większość ziomków gospodarza, walcząc o lepsze warunki dla nas - ugotowałyśmy sobie zupę (mysz pod wiatą), podeliberowały nad możliwością noclegu pod chmurką i poszły zrelaksować się do... owszem, do kawiarenki internetowej.
i to było naprawdę przyjemne. kawiarenka - jedna z dwóch na głównej ulicy - taka sobie zwykła, lekko duszna, z brudnymi klawiaturami, zaraz jednak znalazły się dla nas 2 miejsca i słodkie tureckie herbatki. i w tym pełnym bacznie przyglądających się nam mężczyzn mieście w tamten ciepły wieczór, kiedy wszystko działo się samo, muezin darł się przez swój głośnik, pomyślałam, że po powrocie do domu czegoś z pewnością będzie mi brakować......
(nie, nie stad spoconych mężczyzn... :p)
w nocy zapomniano nas obudzić o 3, dopiero pół godziny później zerwałyśmy się na równe nogi - godzina wyjazdu w górynie tyle wybiła, ile rozbłysła zapalonym nagle światłem. nawet david zdążył się już umyć. po 15 minutach zbierania, ubierania i przepakowywania byłyśmy na szczęście gotowe do wyprawy.